niedziela, 28 lutego 2016

[9] "Byłam w jednej, wielkiej pułapce"

Perspektywa Clary:
Siedziałam na brzegu łóżka, spoglądając na śpiącą Isabelle. Delikatnie położyłam dłoń na jej ramieniu, zjeżdżając powoli w dół i zatrzymując się na jej nadgarstku, który po chwili zacisnęłam w ręce. Uśmiechnęłam się przez łzy, uświadamiając sobie, jak bardzo jest dla mnie ważna. Gdy tutaj trafiłam, z początku tylko ona mnie akceptowała, mimo moich licznych potyczek.
- Musisz coś zjeść - powiedział spokojnym, łamiącym się głosem Jace, kładąc mi dłoń na ramieniu.
- Nie jestem głodna - odchrząknęłam, przecierając wierzchem dłoni oczy.
Choć go nie widziałam, mogłabym przysiąc, że jego wyraz twarzy nie jest teraz za ciekawy.
- Proszę... - wyszeptał, a ja jeszcze bardziej się rozpłakałam.
- Chcę ją mieć przy sobie.
Nastąpiła chwila ciszy, którą przerywało tylko tykanie zegara i nasze głębokie oddechy. Mój wzrok błądził po pokoju, nie zatrzymując się na niczym. Kreśliłam niewidzialne ósemki w powietrzu, próbując zabić czas.
- Dlatego zostawię was same - powiedział i jakby nigdy nic...wyszedł.
Chciałam iść za nim, ale nie mogłam się na to zdobyć. Czułam, że muszę być teraz przy Izzy, choćby nie ważne co się działo.
Wstałam, podchodząc do okna. Na zewnątrz było chłodno i wilgotno, słońce próbowało przedrzeć się przez gęste chmury i mgłę, jakby chciało dać znak, że żyje. Pędzące samochody jak zwykle stały w ogromnym korku, a kierowcy pojedynczo wychodzili z aut, krzycząc na siebie nawzajem. Ludzie śpieszący do pracy mijali się, spoglądając w dół. Krzyki bawiących się dzieci dochodziły do moich uszu w szybkim tempie, tak jak później je opuszczały. Moja głowa była pełna pytań i myśli, na które nie mogłam znaleźć racjonalnej odpowiedzi. To wszystko było jakieś dziwnie prawdziwe. Codzienna rutyna, której za nic w świecie nie można było przerwać.
- Clary - usłyszałam cichy, znajomy głos. Natychmiast odwróciłam głowę w kierunku dziewczyny, siadając przy niej równie szybko.
- Jak się czujesz? - spytałam, znów trzymając w ręce jej wychudzoną dłoń.
- Lepiej, niż kiedykolwiek. Chociaż strasznie napierdala mnie głowa...
- Zawołam Jię - szybko wstałam, lecz ta mnie zatrzymała delikatnym pociągnięciem ręki.
- Nie, proszę.
- Och, nie wygłupiaj się - wyrwałam się jej, wybiegając z pokoju i wciąż zadając sobie pytanie, czy właściwie postąpiłam...
____________________________________________________________________

- Co z nią? - spytałam, pośpiesznie wstając z kanapy i nadal bawiąc się palcami.
- Podałam jej właściwe leki, dlatego też ból głowy powinien niedługo ustąpić. W każdym razie nie musicie się o nic martwić, Izzy niedługo dojdzie do siebie.
- Jesteś tego w 100% pewna, tak? - spytał arogancko Jace.
Jia spojrzała na niego wymownie, po czym szybko opuściła Instytut.
- No co? - spytał, gdy zobaczył mój wzrok na sobie - Nigdy jej nie lubiłem.
Pokręciłam rozbawiona głową, idąc dalej korytarzem.
- Nie idziesz odwiedzić Izzy? Przecież ta baba, która spokojnie mogłaby być moją babcią mówiła, że jest wszystko ok.
- Tak, ale w zwyczaju mam odwiedzać chorych z czymś do schrupania, a poza tym... - rzuciłam w jego stronę srebrnym widelcem - wyrażaj się.
- Widelcem?! - krzyknął oburzony - Jaka patola...
- Och, spokojnie - podeszłam bliżej niego z tacą owoców - Następnym razem rzucę łyżką - zmierzwiłam mu włosy i poszłam dalej.
- Nie lepiej od razu nożem?
- Faktycznie! Miałabym święty spokój! - zaśmiałam się, szturchając go lekko ramieniem.
Wsunęłam jedną nogę w szparę drzwi, pomagając tym sobie je otworzyć. Już po chwili ujrzałam brunetkę siedzącą po turecku na jednym ze szpitalnych łóżek i rozmawiającą z Simonem. Gdy tylko podeszliśmy bliżej, natychmiast przerwała. Była wyraźnie speszona, zdradziły ją zaczerwienione poliki.
- Powinniśmy o czymś wiedzieć? - spytałam, odkładając tacę na stół.
- Nie wiem o czym mówisz - unikała tematu, dlatego nie zamierzałam jej dłużej męczyć.
Całe dwie godziny w ogóle się do siebie nie odzywali. Nawet nie spojrzeli sobie w oczy. Ich zachowanie strasznie mi się nie podobało... Najpierw ten dziwnie znajomy zapach w pokoju Isabelle, a teraz to?
- Clary - rozmyślenia przerwał mi głos Jace'a.
- T-tak?
- Pytałem, czy nie poszłabyś ze mną na spacer...
- Spacer... tak. Tak, jasne.
- Wszystko ok? - zmartwił się Simon.
- Oczywiście. Czuję się zajebiście dobrze.
Co jak co, ale na aktorkę to ja się nie nadaję.
- No to chodźmy - ujęłam dłoń Jace'a, po czym wyszliśmy ze skrzydła, zostawiając dwójkę naszych przyjaciół samych. Blondyn pomógł mi założyć beżowy płaszcz, po czym bez wahania poprowadził mnie do wyjścia z Instytutu.

Perspektywa Jace'a:
Spacerowaliśmy w ciszy, patrząc na swoje buty. Gałęzie drzew kołysały się, jak wiatr im zagrał, a błysk gwiazd odbijał się w tafli jeziorka. Włosy rudowłosej błądziły dookoła jej głowy, wprawiając ją z dziki trans ich ciągłego poprawiania.
- Clary, co się dzieje? - zdecydowałem się ponowić pytanie.
- Nic, Jace. Nic.
- Jesteśmy sami. Przecież możesz mi powiedzieć - nalegałem, lecz tym razem nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Westchnąłem, zdejmując rękę z jej bioder i wkładając ją do kieszeni. Usłyszałem ciche wypuszczenie powietrza z ust, co mogłem uznać za jej reakcję.
- Och, ta cisza doprowadza mnie do szału - warknąłem, sprawiając, że dziewczyna się zatrzymała. Natychmiast zacisnąłem dłoń wokół jej chudego ramienia, przyciągając ją do siebie. Nie zważając na nic, złączyłem nasze usta w pocałunku, który z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny.
Gdy w końcu się od siebie oddaliliśmy, ponowiłem pytanie, zresztą po raz 3 dzisiejszego dnia.
- To wszystko jest jakieś dziwne, nie uważasz?
- Co dokładnie? - nie rozumiałem sensu jej pytania, a domyślić się, co jej chodzi po głowie było jeszcze trudniej.
- Oni, Jace. Simon i Izzy. A głównie ich zachowanie. Nie widzisz tego?
- To prawda, że ostatnio zachowują się jakoś inaczej w stosunku do siebie, ale nie powinniśmy w to brnąć.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Daj. Sobie. Spokój - pochyliłem się nad nią, kładąc obie ręce prosto na jej ramionach i patrząc centralnie w jej oczy.
- Och, łatwo ci mówić... - próbowała się odwrócić, lecz ciężar spoczywający na jej barkach jej to uniemożliwił - Zdecydowanie zbyt łatwo.
Uśmiechnąłem się głupio, przekrzywiając głowę o jakieś 45°.
- Nie wiem jak ty, ale ja bawię się zajebiście dobrze - zaśmiałem się, zniżając głowę tak, aby była na równi z jej głową.
- Nie wiem jak ty, ale przy tobie nie umiem bawić się źle.
- Nie wiem jak ty...
- Skończ - zaśmiała się, kładąc dłoń na moim torsie i popychając mnie do tyłu. Moje plecy zderzyły się z zimną ścianą, tworząc delikatne prądy na moim ciele. To było ostatnie, co poczułem przed rozgrzewającym mnie od środka pocałunkiem dziewczyny. Przejąłem władzę nad jej ciałem sprawiając, że teraz to ona była przyciśnięta do muru. Zacząłem kreślić dzikie pocałunki na jej szyi, zdając sobie sprawę, że na tym dzisiaj skończymy. Mimo tej myśli nie przestawałem wykonywać chaotycznych ruchów w okolicy jej bezbronnych ust.
- Kurwa, co ty ze mną robisz... - szepnąłem, lecz nie dałem jej szansy na jakąkolwiek odpowiedź. Ułożyłem dłonie pod jej tyłkiem, podnosząc w górę. Sprytnie i zwinnie owinęła swoje nogi dookoła moich bioder, powodując tym przyjemne prądy na moim ciele. Szybkim ruchem podwinęła moją koszulkę, błądząc ciepłymi dłońmi po moich plecach. Zagryzłem delikatnie jej dolną wargę, dzięki czemu jej paznokcie wbiły się w moją skórę, zapewne zostawiając zabawne ślady.
- Wybacz - szepnęła między pocałunkami.
Jęknąłem cicho, przerywając całą, niezręczną dla przypadkowych przechodniów, sytuację.
- Powinniśmy wracać?
- A chcesz?
- Jeśli dokończymy to co zaczęliśmy w łóżku... tak.
- Idiota - szturchnęła mnie ramieniem, po czym razem wybuchnęliśmy śmiechem i przytuleni do siebie wróciliśmy do Instytutu.

Perspektywa Izzy:
Księżyc rzucał cień na jedną ze ścian szpitalnego skrzydła. Simon spał, uroczo skulony w kłębek. A ja przeglądałam internet w telefonie, czytając zabawne opowieści przypadkowych użytkowników i czekając na powrót Jace'a i Clary. Odkąd Alec nie żyje wolę nie zasypiać, kiedy wszystkich nie ma w Instytucie...
Nagle usłyszałam dziwne stukanie, jakby ktoś pukał do drzwi.
- Kurwa, przecież mają przy sobie stele... - jęknęłam cicho, by nie obudzić śpiącego bruneta. Wstałam z łóżka, podchodząc cicho do drzwi wejściowych. Zerknęłam przez wizjer, lecz nawet to nie pomogło mi dojść do tego, kto stoi na zewnątrz. Jeśli w ogóle coś tam jest...
Westchnęłam, przewracając oczami. Sprawnie ruszyłam ręką, odkluczając zamki w drzwiach. Gdy tylko to zrobiłam, usłyszałam ciche śmiechy dochodzące zza ściany.
- Halo?! - krzyknęłam, z lekka przerażona - Dobra, pośmialiście się, haha, to było naprawdę dobre, ale może już wyjdziecie, co?!
Gdy odpowiedziało mi totalne echo, ponowiłam próbę uzyskania jakiegoś kontaktu.
- Hej! Mówię serio, było śmiesznie, ale teraz to przesada! - westchnęłam, cofając się do tyłu - Okej! Będziecie tam marznąć, czaicie?! - i zamknęłam za sobą drzwi. W jednej chwili żałowałam, że się odwróciłam, gdyż przede mną wyrósł ogromny demon, kształtem przypominający Sallosa. Krzyknęłam, przewracając komodę, by utrudnić mu pościg za mną. Szybko pobiegłam korytarzem prosto, wpadając do skrzydła, w którym nadal leżał Simon. Zamknęłam za sobą drzwi, uniemożliwiając demonowi dostanie się do środka. Miałam dodatkowe kilka sekund na obudzenie bruneta i wyrwanie się stąd tylnym wyjściem, bo od jakiegoś serafickiego ostrza dzieliło mnie jakieś kilkanaście metrów.
- Simon! - krzyczałam, szturchając przyjaciela. Z każdą kolejną próbą dostania się Sallosa do środka byłam bardziej spięta i przerażona - Simon!
Gdy chłopak nie reagował ani na słowa, ani na gesty, próbowałam go jakoś zepchnąć, lecz jedyne co udało mi się zrobić to przewrócenie go na bok. Simon ani drgnął, był sztywny jak... trup. Dopiero wtedy połączyłam wszystkie wnioski w całość, ale było już za późno. Sallos dostał się do skrzydła, blokując przejście. Byłam w jednej, wielkiej pułapce. Z każdym jego krokiem czułam, jak rozrywa moje ciało na kawałki.
1...2... 3...
Wydałam z siebie ostatni krzyk, kiedy demon rozerwał mnie na pół...
______________________________________________________________________

Obudziłam się cała spocona. Rozejrzałam się na boki, przykładając sobie potem dłoń do czoła. Westchnęłam głęboko, wstając z łóżka i podchodząc do zbiornika z wodą. Tak szybko, jak szklanka została napełniona, tak szybko stała się pusta. Podeszłam do szafy z zamiarem wybrania czegoś do przebrania, bo to, co miałam na sobie było mokre od łez i potu. Porwałam w ręce czerwono-czarne spodnie w kratę, białą koszulkę i czarną marynarkę na zatrzask, zakładając wszystko na siebie. Rozczesałam swoje włosy, chcąc związać je w niskiego kucyka, lecz wtedy cały urok dzisiejszej stylizacji poszedłby się jebać. Zostawiłam je opadające swobodnie na ramiona. Dobrałam jeszcze odpowiednią biżuterię i szpilki, po czym zeszłam do kuchni. Zaparzyłam sobie gorącej herbaty, popijając ją z umiarem. Miałam oczy szeroko otwarte, choć mimo to każde skrzypnięcie szafki dawało mi powód do wyrwania sobie wszystkich włosów.
- Hej - podskoczyłam ze strachu, wylewając kilka kropel napoju z filiżanki - Spokojnie, to tylko ja - zaśmiał się brunet.
Chyba muszę się bardziej przygotować na wyzwania, jakie ma zamiar mi zafundować dzisiejszy dzień...

Perspektywa Simona:
- Hej - podskoczyła ze strachu, wylewając kilka kropel napoju z filiżanki - Spokojnie, to tylko ja - zaśmiałem się. Jej mina nie wróżyła niczego dobrego, więc postanowiłem natychmiast wyjść z pomieszczenia. Po drodze chwyciłem w rękę jabłko, cicho pogwizdując.
- A coś ty taki zadowolony? - spytała Clary.
- Och, nie zauważyłem cię - odchrząknąłem.
- Wszystko ok?
- Jak zawsze, Clary - pogłaskałem ją po policzku, po czym ruszyłem dalej, kierując swoje cztery litery do biblioteki. Usiadłem przy pierwszym lepszym biurku, wpisując w wyszukiwarkę "Demonopedia". Oczywiście Przyziemny internet nie pomógł mi w znalezieniu informacji, ale za to obok miałem swoje wierne przyjaciółki - książki. Odszukałem tą odpowiednią, usiadłem wygodnie w fotelu i zacząłem czytać.
"Głowna geneza powstania demonów jest nieznana. Można je spotkać w każdej części piekielnej otchłani, począwszy od tych najpłytszych, a kończąc na najgłębszych, gdzie średnia temperatura sięga nawet do -50°. Wszystko zaczyna się od ludzi nie umiejących przeciwstawić się własnym, nieuniknionym działaniom i pragnieniom. Kiedy nie mogą zaspokoić swojego pragnienia przez wiele dni, opętuje ich duch Strażnika. Duch, który złamie każdego, nawet tego, kto jeszcze całkiem niedawno złożył przysięgę Bogu. Opętany człowiek zabija jak dziki zwierz, bez wyrzutów sumienia, najczęściej tych, z którymi ma lub miał dobre kontakty. A potem posila się ich duszą, wprawiając ofiarę w dziki trans, z którego nie będzie mógł łatwo wyjść. Widziałem to na własne oczy..."
- Co to do cholery, jakaś biografia?!
"Widziałem to na własne oczy, wiele lat temu, kiedy jeszcze nie zaprzedałem duszy Strażnikowi. To niemożliwe do zaspokojenia pragnienie, ten stan umysłu, który niszczy i rozrywa od środka. Właśnie wtedy zaczyna się przemiana. Najpierw dosięga oczu, które stają się czarne i mgliste. Następnie zęby - wydłużają się, jak kły. Zaostrzają końcówki, dzięki czemu wyglądem przypominają ople lodu. Potem ciało. Rozciąga się, a skóra napręża się pod naporem rosnących kości.
Wiele miliardów lat..."
- Okej, tyle informacji mi wystarczy. Dusza, pragnienie wyrządzania zła i ciągłego zabijania, podniecający widok krwi. Oczy stają się czarne i mgliste, zęby się wydłużają i zaostrzają, a ciało rozciąga się pod naporem kości i mięśni. Zapamiętam...
Odłożyłem książkę na miejsce, po czym otworzyłem powoli drzwi. Wychyliłem się zza ściany, spojrzałem w prawo, w lewo, a gdy w pobliżu nikogo nie było, ruszyłem przed siebie dumnym krokiem, znów cicho pogwizdując.

Pytania:
1. Co kombinuje Simon?
2. Czy razem z Iz ma jakąś tajemnicę, o której boi się powiedzieć przyjaciołom?

PS: DZIĘKUJĘ ZA 10K WYŚWIETLEŃ ♥
Jesteście najlepsi ♥

+LBA x2
Za dwie nominacje serdecznie dziękuję Ms. Veronice (jej blog) i Mani Maji (jej blog). Nie sądziłam, że tak szybko doliczę się tylu nominacji, naprawdę dziękuję.

Pytania od Veronici:
1. Do którego bohatera książkowego jesteś najbardziej podobna z charakteru?
Biorąc pod uwagę wszystkie książki, jakie w życiu przeczytałam, a jest ich mało, to sądzę, że najbardziej jestem podobna do Clary.

2. Twój ulubiony sklep?
Ubrania: Reserved
Książki: Empik

3. Lato, jesień, zima czy wiosna?
Jesień i zima.

4. Oprócz danego tematu twojego bloga, co cię zainspirowało do założenia go?
Własny, oryginalny pomysł na historię i chęć podzielenia się z tym światem.

5. Masz swoją/swojego parabatai?
Mam (jej blog).

Pytania od Maji:
1. Dlaczego prowadzisz bloga?
Blog jest moim jednym z głównych "odcięć" od rzeczywistości. Skupiam na nim całą swoją uwagę. Drugim powodem jest to, że moją największą pasją jest pisanie, a że chciałam się tym podzielić ze światem, stworzyłam bloga i zaczęłam po prostu pisać, tak jak wcześniej dla siebie, tak od tamtego momentu dla kogoś.

2. Co cię uszczęśliwia?
Idole, rozmowa z przyjaciółmi.

3. Najlepszy książkowy bohater?
Carolina z "Amore 14". Po prostu uwielbiam tą postać!

4. Najlepsza książka na świecie?
Pragnę nanieść drobną poprawkę: *seria
Dary Anioła, oczywiście.

5. Jesteś ekstrawertykiem, czy introwertykiem?
Introwertyczka.

6. Ulubiony deser?
Wszystko, tylko nie czekolada.

7. Czytasz książki?
Gdy naprawdę znajdę chwilę wolnego czasu - tak, czytam.

8. Do jakiej postaci książkowej jesteś najbardziej podobna?
Patrz wyżej (pytanie 1 u Veronici).

9. Plan na idealny dzień?
Wstanie jak najwcześniej się da, szybkie śniadanie, przejrzenie facebooka itp., spacer, wieczorem książka, pisanie rozdziału i tyle.

10. Ulubiony przedmiot w szkole?
J. polski.

11. Byłaś kiedyś/jesteś zakochana?
Jestem i czasami naprawdę tego żałuję.




7 komentarzy:

  1. Rozdział po prostu mega, jestem pod wrażeniem!
    "- Jesteś tego w 100% pewna, tak? - spytał arogancko Jace.
    Jia spojrzała na niego wymownie, po czym szybko opuściła Instytut.
    - No co? - spytał, gdy zobaczył mój wzrok na sobie - Nigdy jej nie lubiłem.
    Pokręciłam rozbawiona głową, idąc dalej korytarzem.
    - Nie idziesz odwiedzić Izzy? Przecież ta baba, która spokojnie mogłaby być moją babcią mówiła, że jest wszystko ok.
    - Tak, ale w zwyczaju mam odwiedzać chorych z czymś do schrupania, a poza tym... - rzuciłam w jego stronę srebrnym widelcem - wyrażaj się.
    - Widelcem?! - krzyknął oburzony - Jaka patola...
    - Och, spokojnie - podeszłam bliżej niego z tacą owoców - Następnym razem rzucę łyżką - zmierzwiłam mu włosy i poszłam dalej.
    - Nie lepiej od razu nożem?
    - Faktycznie! Miałabym święty spokój! - zaśmiałam się, szturchając go lekko ramieniem." - MÓJ ULUBIONY FRAGMENT ♡
    A ten sen Izzy... wydawał się taki realistyczny, już chciałam do Ciebie pisać na fb z pretensjami xD Umiesz grać na uczuciach jak prawdziwa Cassandra i za to (no, nie tylko) Cię cenię ♡
    Pisz dalej, bo jesteś w tym świetna ♡ Kocham ~ Andrea

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział BOSSSKKKIII <3<3<3<3 I popieram komentarz u gòry: potrafisz grać na uczuciach!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział! <3 Czekam na next! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Rodział idealny <3
    "- Tak, ale w zwyczaju mam odwiedzać chorych z czymś do schrupania, a poza tym... - rzuciłam w jego stronę srebrnym widelcem - wyrażaj się.
    - Widelcem?! - krzyknął oburzony - Jaka patola..."
    Co jak co, ale na tym momencie i momencie kawałek dalej uśmiałam się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello it's me xd tak Adelowato cie witam xd normalnie rozpisalam się a potem chciałam sprawdzić pytania i mi się przełączylo ;-; jak tak wogule można yhhhh a teraz do rozdziału xd sex na ulicy biedne nie wyżyte dzieci xd nie wiem jak się pisze wyrzyte więc masz dwie opcje xd fajno że iz się obudziła. Miałam nie komentować bo mi się nie chciało jak to czytałam wczoraj na lekcji taka badgirl xd ale jakoś mnie naszlo i teraz się poce nad tym. Ej czemu wogule nic mi nie piszesz to krzywdzi xd czekam na nexta pisze teraz bo o tym zapomnę no bo ogarnij chodzi za mną taki Niemiec i normalnie mi wszystko chowa i zapominam przez niego, chug ebany xd cenzura musi być, tera pytania 1.szuka demona który śnił się iz xd wiem że widzi jej sny czujam to, 2 był sex sex sex i teraz boją się powiedzieć haha ja to myślę tylko o jednym haha wiesz co masz mi coś napisać bo będzie wpitol normalnie wpitolowaty xd dobra kończę pisz dalej koffam psytulam bajo -Ruda

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG, trochę długo nie komentowałam, ale jestem i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3 Widzę, że zmieniłaś muzykę w tle, mega pasuje do klimatu <3
    A tak poza tym to zgadzam się z pierwszym komentarzem, potrafisz grać na uczuciach ;-; Wiesz, jak się wystraszyłam, że to jest realna rzeczywistość?!
    W każdym razie czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem normalnie 1000 rozdziałów do tyłu. Czas je nadrobić xd
    " Czułam, że muszę być teraz przy Izzy, choćby nie ważne co się działo."
    OOOOOooo... Jaka przyjaciółka <3
    Ach, ten Jace xD ALE, koniec końców mu nie odpowiedziała. Zła Jia xd
    "- Widelcem?! - krzyknął oburzony - Jaka patola..."
    Eeee tam, to nie patola, gorzej by było gdyby zaczęła rozrzucać brokat dookoła i śpiewać "Mucha w mucholocie" Wtedy mógłbyś marudzić XD
    "- Oczywiście. Czuję się zajebiście dobrze."
    Simon się martwi, a ta taka niemiła. Oj, Clary, oj.
    "Uśmiechnąłem się głupio, przekrzywiając głowę o jakieś 45°."
    TA PRECYZJA xD
    "z zimną ścianą"
    ZAWSZE, ale to ZAWSZE za plecami musi być ściana. Ludzie się nigdzie indziej nie całują, tylko tam, napastując przy okazji ściany xd
    "dzikie pocałunki"
    Nie mam pojęcia czemu, ale właśnie prawie płaczę ze śmiechu, tak mnie to rozbawiło :D
    "czytając zabawne opowieści przypadkowych użytkowników"
    if u know what i mean ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Wiesz co, twoje postacie to tak praktycznie znają tylko jedno przekleństwo. CZAS JE UROZMAICIĆ XD (http://www.slownik-przeklenstw-polskich.prv.pl/)
    Sallos
    Opis demona poproszę.
    "Demonopedia"
    Omg, leję xD
    UD?
    OMG, TAM JEST LINK DO MOJEGO BLOGA *rozpływam się*
    "5. Jesteś ekstrawertykiem, czy introwertykiem?
    Introwertyczka."
    Dziewczyna nie kłamie, serio introwertyczka xd Nw po co to piszę
    To z czekoladą to też prawda ;-;
    Twoje LBA odciągnęło moją uwagę od rozdziału xd Ale wiesz, że jest świetny jak zawsze, chyba nie muszę ci tego pisać c:
    IDĘ CZYTAĆ DALEJ

    OdpowiedzUsuń