niedziela, 7 lutego 2016

[7] "Słyszę głośny śmiech Strażnika"

Perspektywa Clary:
Wraz z Jace'em weszliśmy do jednej z nowojorskich restauracji. Usłyszałam cichy dźwięk dzwonka, który uruchomił się po otworzeniu drzwi. Wzrok wszystkich gości skierował się na nas, dosłownie pożerając nas wzrokiem.
- Podziemni - szepnęłam, zaciskając bardziej swoją dłoń na ramieniu blondyna.
- Nie bój się, chronią nas Porozumienia.
- Zawsze mogą je złamać - skrzywiłam się na samą myśl o tym.
- Nie, gdy w pobliżu są również Przyziemni - dopiero po jego słowach zauważyłam dwóch normalsów w rogu pomieszczenia, których wzrok również był skierowany na nasze osoby.
- Widzą nas - stwierdziłam, unosząc naturalnie kąciki ust w górę.
Weszliśmy w głąb pokoju, podchodząc do lady.
- Stolik dla dwojga - ach, zawsze chciałam to usłyszeć z ust ukochanego. Zwłaszcza takim tonem, jakim wypowiedział to Jace. Mówił to tak spokojnie, wyraźnie, podkreślając dokładnie każde słowo.
Lecz czar prysł, nim urocza kasjerka zdążyła podać nam menu. Blondyn uklęknął, trzymając się kurczowo z lewej strony klatki piersiowej. Jego mina wyrażała bóli cierpienie, szczęka silnie się zacisnęła, podobnie jak lewa dłoń. Oddychał szybko, jakby próbował tym uspokoić swoje odczucia.
Przełożyłam swoją torebkę przez głowę, rzucając ją w bok, nie zważając na to, gdzie wyląduje. Uklęknęłam obok niego, obejmując go ramieniem i dając gwarancję na swoją obecność.
- Co się dzieje? - szepnęłam przez zaciśnięte zęby.
- Parabatai - wypowiedział, lecz po chwili znów padł na ziemię, dusząc się własną śliną.
Nim zdążyłam wyjąć stelę zza paska, który idealnie ukryłam pod sukienką, zauważyłam jasny dym unoszący się nad głową Jace'a. Nim zdążył zmieszać się z powietrzem i zniknąć na dobre, utworzył runę parabatai, co nie oznaczało nic dobrego.
- Alec - szepnęłam, zasłaniając ręką usta. Moje oczy mimowolnie zaszły łzami, które od razu spłynęły po moich policzkach. Usta zrobiły się dziwnie sine, a przez ciało przeszły mnie dreszcze. Moja wyobraźnia przedstawiała mi najróżniejsze wspólne momenty, jakie przeżyłam z Aleciem.
I choć wiedziałam, że nie żyje, serce podpowiadało mi co innego. Czułam, że niedługo znów zapali się jego świeca, która zaprowadzi go z powrotem do nas, byśmy mogli zacząć wszystko od nowa...
Czekał tylko na odpowiedni moment, by na nowo pojawić się w naszym świecie.
I ten moment miał nadejść już niedługo. A przynajmniej tak podpowiadała mi moja podświadomość.

Perspektywa Jace'a: 
Resztę wieczoru spędziliśmy w ciszy, przysłuchując się tylko rozmowom innych. Żadne z nas nawet nie westchnęło, ani nie pociągnęło nosem. Wpatrywaliśmy się w jeden punkt, pozwalając sobie jedynie na łzy i własne myśli.
Runa parabatai, znajdująca się kiedyś nad moim sercem, zniknęła. Przybrała barwę koloru mojej skóry, wypalając nie tylko siebie, ale i mnie, tyle że od środka. Wypaliła ze mnie wszystko, co uważałem za drogie. Zabrała ze sobą osobę, która jako jedyna, gdy trafiłem przerażony do Instytutu, zaakceptowała mnie i nauczyła różnych ciekawych sztuczek. Zostawiła po sobie tylko wspomnienia, które będą od dzisiaj wywoływać tylko łzy. Zniknie radość, szczęście i uśmiech, a na ich miejsce wstąpią łzy, ból i cierpienie po utracie połowy własnej duszy.
Od teraz pojawią się setki pytań, nastroje i emocje zmienią się bardzo szybko, nawet jeśli będzie przy mnie Clary. Zgubię się w pustce, która zostanie i w uczuciach, których doświadczę. Będę szedł przez kolejne fazy swojego życia, nie zatrzymując się na niczym, co jeszcze kiedyś uważałem za ważne. Po prostu będę szedł drogą oświetloną przez małe świece, które z biegiem czasu będą coraz to bardziej wypalone, aż w końcu dojdę to tego okresu, w którym wszystkie świece będą zgaszone, a ja zostanę sam, w ciemnej pustce. Pochłonie mnie śmierć, a ja, nadal nie rozumiejąc czemu, będę albo szczęśliwy, albo smutny.
Wreszcie poczułem przyjemne ciepło na swojej dłoni. Ciepło, które wyrwało mnie z rozmyśleń i sprawiło, że powróciłem do życia. Spojrzałem na smutny wyraz twarzy rudowłosej oraz na nasze splecione ręce.
- Przepraszam - szepnąłem, starając się wymusić uśmiech, który nie zjawił się tak szybko, jak na twarzy mojej uroczej dziewczyny.
- Powinniśmy iść - powiedziała po chwili, na co skinąłem głową.
Zasunęliśmy krzesła, żegnając się z kelnerką, po czym wyszliśmy za zewnątrz, znów słysząc delikatne brzmienie dzwonka. Dotknąłem nieświadomie swojej klatki piersiowej, patrząc w dół, jak powiew wiatru kołysze źdźbłami trawy.
- Hej - powiedziała cicho Clary, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu - Nie mogę patrzeć na to, jak cierpisz.
Po jej słowach ułożyłem swoją dłoń na jej, krzyżując nasze palce ze sobą i tym samym strącając je ze swojego ramienia. Odwróciłem się przodem do niej, drugą dłonią kładąc na jej rozgrzanym policzku i nachylając się delikatnie, złączając nasze usta w pocałunku. Wsłuchałem się w jej przyśpieszony oddech i bicie serca, dzięki czemu złapałem z nią wspólny rytm.
Po długim pocałunku, nadal przytuleni do siebie, ruszyliśmy w stronę Instytutu.
- W jaki sposób powiemy to Izzy? - spytała nonszalancko, odwracając swoją głowę w moją stronę.
- Nie powiemy.
- Jace, musimy...
- Ona nie może cierpieć, już dosyć, że widzę, w jakim stanie jesteś ty.
- Prędzej, czy później i tak się dowie, a wtedy my będziemy za to odpowiedzialni - odrzekła, puszczając moją dłoń i chowając ją do kieszeni.

Perspektywa Izzy:
Obudziłam się z słuchawkami na uszach i telefonem pod tyłkiem, próbując sobie przypomnieć wczorajszą, a raczej dzisiejszą noc. Odłożyłam urządzenia na szafkę nocną, siadając następnie na brzegu łóżka i ubierając swoje ciepłe kapcie w króliczki. Wstałam, odgarniając włosy do tyłu i ruszyłam do toalety. Wrzuciłam swoją kolorową piżamę do kosza na pranie, wchodząc później do brodzika i zamykając za sobą drzwi od kabiny prysznicowej. Po chwili poczułam na sobie ciepłe strugi wody i ulatniający się zapach płynu do kąpieli. Zamknęłam oczy, gdy mydliny znalazły się w ich okolicy.
Dodatkowo umyłam również swoje średniej długości włosy, by nie musieć robić tego później. Unoszący się kwiatowy zapach niedawno kupionego szamponu sprawiał, że czułam się jak w SPA, choć nigdy tam nie byłam. Nie potrzebuję jakiś salonów kosmetycznych, by być piękna. Wystarczy mi tylko moja paletka, pędzle, cienie do powiek, moje ulubione szminki i inne kosmetyki, które walają się po całym pokoju, bo zaczynają nie mieścić się w szufladzie. Chyba wypadałoby zrobić jakieś małe porządki...
Po skończonej kąpieli dokładnie wytarłam swoje ciało, nawilżając je następnie pierwszym lepszym kremem o idealnej konsystencji.
Nałożyłam na siebie szlafrok i wyszłam z łazienki. Błądziłam wzrokiem po pokoju, szukając suszarki i prostownicy, by doprowadzić moje włosy do ładu. Gdy podłączyłam oba urządzenia do gniazdka, by zdążyły się odpowiednio nagrzać, podeszłam do szafy. Przykładałam różne topy i koszulki do siebie, by znaleźć tę, która będzie pasować do wcześniej wybranych spodni. Doszłam do wniosku, że dziś ubiorę się na biało. Skoro nie ma już Zasady Kolorów, mogę ubierać się tak, jak chcę i żadne Clave mi tego nie zabroni. I tak miałam wyjebane na ich reguły...
Zeszłam na dół, by przygotować śniadanie dla siebie i reszty, ale że nadal nie nauczyłam się dobrze gotować, wyjęłam z lodówki paczkę parówek i ketchup. Prościej się chyba nie da, skoro nie ma się mleka i płatków śniadaniowych z Chocapik.
Ułożyłam wszystkie parówki na talerzu i włożyłam je do kuchenki mikrofalowej na jakieś 20 sekund. Po usłyszeniu charakterystycznego dźwięku otworzyłam metalowe drzwiczki i zaczęłam nacinać w odpowiednich miejscach kiełbaski. Po kilku minutach pracy powstało kilka uroczych ośmiorniczek, które ułożyłam delikatnie na liściach sałaty, następnie ozdabiając wszystko odrobiną ketchupu.
Położyłam wszystko na stole w jadalni, łącznie z kubkami mineralnej wody i włączając muzykę ze stereo czekałam na resztę przyjaciół.
Nim zdążyłam usiąść na kanapie, usłyszałam dzwoniący telefon. Kliknęłam zielony przycisk, przykładając słuchawkę do ucha.
- Jia?...Tak, to ja...No, słyszałam, że wychodził, ale...Zaraz, co?...Mów wolniej, nic nie rozumiem...
W jednej chwili zawalił się cały mój świat. Do oczu napłynęły mi łzy, których nie mogłam pohamować. Puściłam słuchawkę telefonu, pozwalając na to, by przed upadkiem uratował ją długi kabel. Patrzałam, jak kołysze się to w lewo, to w prawo, obijając się o ścianę i wydając charakterystyczne dźwięki. Uklęknęłam, krzycząc i klnąc co chwilę. Słowa wypowiedziane przez Jię przechodziły przez moją głowę, doprowadzając mnie do skrajnej obsesji.
"Alec nie żyje".
"Alec nie żyje".
"Alec nie żyje".
Podeszłam do stołu, ciągnąc za biały obrus i strącając tym wszystko, co na nim było, łącznie ze śniadaniem. Oddychałam ciężko, szarpiąc za swoje włosy, mało co ich nie wyrywając.
W końcu uklęknęłam, wydając z siebie jęki. Dusiłam się własną śliną, nie mogłam złapać oddechu. Nie miałam siły, by podejść do okna, byłam sparaliżowana własnym strachem i cierpieniem. Moja podświadomość była zamknięta, nie dawała żadnego znaku życia. Czułam, jak moje serce rozrywane jest na pół, potem zszywane, a potem znów rozrywane. Własna psychika bawiła się moimi uczuciami. Czułam się jak jakaś wariatka, którą należy zamknąć w psychiatryku, by nie zrobiła sobie krzywdy.
Byłam po prostu bezbronna...

Perspektywa Simona:
Obudziłem się z silnym bólem głowy na trawniku. Przymrużyłem oczy, czując na sobie promienie słońca. Wstałem, otrzepując się z piachu i ździebeł trawy. Mój wzrok błądził po okolicy, zatrzymując się na wysokim budynku.
- Instytut - wyszeptałem zadowolony z siebie. Przynajmniej nie będę musiał iść z buta kilkaset metrów drogi. Ruszyłem w jego stronę, wkładając ręce do kieszeni i trafiając na kartkę.
Dziwne - pomyślałem - jedyne, co noszę w kieszeni to telefon i klucze.
Rozwinąłem papierek i zacząłem czytać.
"Nocni Łowcy są strasznie naiwni, gdy są pod wpływem alkoholu. Szczególnie ci ze złamanym sercem."
Na dole widniało kilka odcisków kłów oznaczonych kroplami świeżej krwi.
Cholera - pomyślałem - przespałem się z Wampirem.
I ruszyłem dalej, rzucając kartkę papieru za siebie.
- Simon! - usłyszałem znajomy, męski głos. Gdy się odwróciłem zobaczyłem Clary biegnącą w moim kierunku. W ostatniej chwili zdążyłem ją złapać i okręcić dookoła własnej osi.
- Przepraszam - szepnąłem, odstawiając dziewczynę na ziemię. Ta tylko przewróciła oczami, uśmiechając się sztucznie, lecz nie zamierzałem pytać o co chodzi.
W trójkę ruszyliśmy do Instytutu, zatrzymując się przy jego progu. Usłyszałem głośne krzyki,płacz i dźwięk rozbijanego szkła.
- Też to... - nim zdążyłem dokończyć zdanie, ci gwałtownym ruchem otworzyli drzwi i wbiegli do środka, sprawnie omijając wszystkie przeszkody.
Pobiegłem za nimi, by spróbować samemu znaleźć rozwiązanie tego dziwnego zachowania. Stanąłem w głębi pokoju, widząc tylko jak Clary rzuca się ku Isabelle, obejmując ją ramieniem. Brunetka była cała roztrzęsiona, jej białe ubranie było zakurzone i ubrudzone krwią, co oznaczało, że musiała się o coś skaleczyć. Faktycznie, w salonie porozrzucane były odłamki szkła, poduszki leżące w kącie były brudne od tuszu do rzęs, obrus jednym z rogów trzymał się na górze szafy, a kanapa i krzesła były poprzewracane. Ogółem rzecz biorąc cały salon wyglądał jak po włamaniu.
- Powiecie mi w końcu o co tu chodzi?! - warknąłem, lecz znów nie otrzymałem odpowiedzi. Kopnąłem z całej siły w pobliskie krzesło, wychodząc wściekły z pomieszczenia. Usłyszałem tylko głośniejszy płacz Izzy oraz ciche westchnięcie.
Po chwili poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłem się w kierunku blondyna, który zaszczycił mnie swoją obecnością.
- Jesteś tu by mi potowarzyszyć czy po to, by wyjaśnić to całe zamieszanie? - spytałem, przełykając głośno ślinę, jakbym wcale nie chciał tego powiedzieć.
Jace znów westchnął, zdejmując marynarkę i rozpinając kilka guzików koszuli. Odchylił lekko jej materiał, ukazując wyblakłą runę parabatai.
- Kurwa - syknąłem, zaciskając zęby. Uderzyłem pięścią w mur Instytutu, wyrzucając z siebie całą złość. Ponowiłem czynność kilka razy, dopóki moja dłoń nie zaczęła drętwieć i robić się sina.
- Już rozumiesz? - spytał Jace, lecz gdy nie uzyskał ode mnie odpowiedzi, poklepał mnie po plecach i zniknął za drzwiami.
Wypuściłem głośno powietrze z ust, łapiąc się za końcówki włosów. Zacisnąłem następnie silnie zęby, rozglądając się dookoła. Ostatni raz kopnąłem w kamień, patrząc, jak ląduje pod kołami samochodu, po czym poszedłem w ślady Jace'a.

Perspektywa Aleca:
A więc tak kończy się moja historia, którą zacząłem budować całe dziewiętnaście lat temu? Tak kończy się moje życie, na które miałem tyle planów? Tyle marzeń?
Widzę, jak strzała przekłuwa na wylot moje serce. Czuję ból, jaki zadano mi w głowę. Słyszę łkanie bliskich mi osób.
Moja runa parabatai zaczyna blaknąć, stawać się coraz bardziej niewidoczna. Nie chcę tego. Nie chcę wiedzieć, że to już koniec. Nie chcę patrzeć na zapłakane twarze przyjaciół i rodziny. Nie chcę, by czuli tylko moją duchową obecność.
Przez głowę przelatuje mi tysiące myśli, tysiące wspomnień.
A ja czuję pustkę, bo z każdą sekundą jestem bliżej śmierci.
Idę ścieżką oświetloną przez świece. Z każdym krokiem są coraz bardziej wypalone.  
Próbuję się ruszyć, lecz nie potrafię. Jestem sparaliżowany. Słyszę głośny śmiech Strażnika. Już wypełniam nieświadomie jego polecenia. Zmierzam w jego kierunku, by zaraz móc obudzić się w płomieniach piekielnego ognia.
Odliczam sekundy wolności.
1...2...3...
To koniec. Nie ma już nic. Jesteśmy wolni. Możemy iść.
Słyszę coraz głośniejsze krzyki, coraz głośniejsze wołanie.
"Witaj w piekle".
"Witaj w piekle".
"Witaj w piekle".
A więc to naprawdę koniec...

*przekleństwa użyte w tym rozdziale są konieczne na odmienną fabułę i charakter bohaterów*
Przepraszam, że musieliście czekać cały tydzień, a nawet więcej, ale w okresie szkoły naprawdę nie mam czasu na pisanie, bo jestem zawalona nauką - przysięgam. Mimo to w wolnej chwili obiecuję, że będę pisać, by być chociaż kilka zdań do przodu.


+LBA x2, za które serdecznie dziękuję Veronice Hunter (klik) i Unlucky Girl (klik) 💕
Pytania od Veronici Hunter:
1. Co cię motywuje do dalszego pisania?
Komentarze, nic więcej. Każdy blogger wie, jak bardzo opinie w postaci komentarza są ważne. Dzięki temu wiadomo, czy to, co tworzysz faktycznie podoba się ludziom, czy może są jakieś niedociągnięcia, które należy poprawić.

2. Czytasz od czasu do czasu jedne ze swoich starych rozdziałów?
Tak szczerze to nie, chyba że dostaję wiadomości o jakimś drobnym błędzie.

3. Gdzie chciałabyś pojechać w te wakacje? Dlaczego?
Nie licząc krajów za granicą - gdzieś nad morze. Jestem osobą zakochaną w zachodach i wschodach słońca, a miasteczko nad morzem dałoby mi pełny dostęp do podziwiania tego zjawiska i cykaniu zdjęć. W ten sposób połączyłabym dwie pasje w jedno!

4. Czego najbardziej się bałaś, przed założeniem bloga?
To chyba oczywiste, że bałam się negatywnego odbioru ze strony czytelników, jeśli chodzi o poprzedniego bloga. Gdy zakładałam tego jakoś nie miałam żadnych szczególnych obaw.

5. Pisanie to twoje hobby czy pasja?
Pasja.

6. Która cecha Twojego charakteru najbardziej cię denerwuje?
Nie umiem wybrać, więc może wybiorę kilka: nieśmiałość, ciekawość, słabe nerwy, wrażliwość.

7. Jesteś typem nocnej sowy czy porannego skowronka?
Nocna sowa, choćby dlatego, że czynności, które powinnam wykonywać w dzień, wykonuję w nocy, nie zważając już na to, że wolę księżyc od słońca i ciemność od jasności, mimo tego, że strasznie ciemności się boję.

8. Jakie jest twoje największe marzenie, jako blogger?
Osiągnięcie jak największej liczby odsłon oraz wiadomość o chęci założenia współpracy. Połączenie pasji z pracą to coś wielkiego, co szanuję pod każdym względem.

9. Ulubione pomieszczenie w domu?
Mój pokój. Tylko w nim czuję się bezpiecznie, to tutaj zawarte są moje wszystkie sekrety, moje wspomnienia oraz ukryte pasje (taniec, śpiew), które nie wychodzą poza próg mojego królestwa.

10. Ulubiony owoc?
Truskawki 💕

11. Ulubiony kolor?
Czarny, biały, pudrowy róż i pastelowy fiolet 💕

Pytania od Unlucky Girl:
1. Masz jakieś inne hobby/pasje poza pisaniem?
Taniec, śpiew, rysowanie i fotografowanie 💕

2. Co sprawia Ci największą radość?
Słuchanie muzyki.

3. Jaki masz sposób na błyskawiczne poprawienie humoru?
Wygadanie się przyjaciółce/przyjacielowi. To zawsze pomaga, a przynajmniej mi. Prócz tego ci, którzy mają swoich idoli, mogą posłuchać ich piosenek, pooglądać ich uśmiechnięte twarze na zdjęciach itp. :)

4. Ulubiona pora roku.
Zima/jesień.

5. Gdybyś mógł/mogła ze wszystkich sławnych ludzi na świecie spotkać się z jedną, kto by to był?
Bars and Melody 💕

6. Ulubiony kolor.
Czarny, biały, pudrowy róż i pastelowy fiolet 💕

7. Pies czy kot?
Pies.

8. Czym się inspirujesz przy pisaniu?
W zasadzie niczym. Piszę po prostu to, co w danym momencie przyjdzie mi do głowy.

9. Ulubiona piosenka?
Aktualnie "Stay Strong".

10. Matematyka czy polski?
Polski.

11. Czytasz wszystko czy zamykasz się w jednej określonej kategorii?
Wszystko, ale zazwyczaj kategorią jest Fantasy/Romans.

Ja nominuję:
http://the-mortal-instruments-the-otherstory.blogspot.fi/
http://clace-love-story.blogspot.com/?m=1
http://alexxxowe-twory.blogspot.com/
http://zareczyny-clary-jace.blogspot.com/
http://ukrytetajemnice.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Masz swoją parabatai? Jak ma na imię?
2. Wolisz obsadę serialową, czy filmową? Dlaczego?
3. Masz jakieś plany po zakończeniu bloga?
4. Ile książek przeczytałaś w tym roku?
5. Masz swojego idola? Kto to?
6. Gdybyś miała wybrać jakąś nadnaturalną moc, co to by było?
7. Ulubiona rasa z książek?
8. Jaka jest twoja ulubiona słodkość?
9. Wymarzony prezent urodzinowy?
10. Gdybyś była czytelniczką swojego bloga, a nie właścicielką, jaką miałabyś o nim opinię?
11. Twoi rodzice wiedzą, że posiadasz bloga? Jeśli tak, to jak to odbierają?

6 komentarzy:

  1. Rozdział super ! Ale się popłakałam :'( Kocham Aleca nieważne czy tego z bloga , z filmu czy z serialu. Czekam na następny rozdział ;) A z tom szkolą to ja rozumiem :) Mam tak samo :( Ale ważne ze wo gule piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć witam panią xd fajnie fajnie i ja wiem że Alec żyje no wiesz taki dar xd więc nie rozpaczam xd ale to smutne wszystko takie mmmeeee 😢 ej czemu ty mi nic nie piszesz coooo? Będę płakać 😢 😢 😢 pojawią się kwadraty ale jak coś to płacząc minki xd pisz dalej po wpitol

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cu-do-wny roz-dział *-*
    Tylko trochę szkoda mi Aleca, no bo w końcu Matthew ♡ :'c
    Jeśli chodzi o całokształt to nie będę się rozpisywać, przecież wiesz że kocham twoje fanfiction ♡♡
    Czekam na next :) ♡☆!

    OdpowiedzUsuń
  5. Alec ;-;
    "Doszłam do wniosku, że dziś ubiorę się na biało."
    To się nazywa idealne wyczucie czasu ;-;
    NA ANIOŁA, IZZY NIE JEST JUŻ TAK DESTRUKCYJNA PRZY GOTOWANIU?!
    "Alec nie żyje".
    ALEC NIE ŻYYYJE ;( ;_;
    "Dusiłam się własną śliną"
    Kolejna, która się dusi śliną xd
    "Cholera - pomyślałem - przespałem się z Wampirem."
    WIEDZIAŁAM!
    "Jace znów westchnął, zdejmując marynarkę i rozpinając kilka guzików koszuli."
    Jace, to nie czas na takie rzeczy xD
    "Moja runa parabatai zaczyna blaknąć"
    Szkoda, że u nieżywego Aleca runa blaknie. Myślałam, że będą drużyną nawet po śmierci, a jednak nawet parabatai nie może być tam z tobą ;-;
    "Witaj w piekle"
    No, Alec, a teraz wyznaj nam dlaczego trafiłeś do piekła? Czyżbyś nie chodził do kościoła? :')
    Cudo *-*
    Alec musi żyć! Musi! Potrzebuję (!) następnego rozdziału i to już! :D

    OdpowiedzUsuń